Taką tematykę postarała się podjąć KWP w Gdańsku w publikacji dotyczącej wtargnięć dzikich zwierząt na jezdnię. Problem bagatelizowany przez wszystkich ze względu na niewielką liczbę wypadków z udziałem dzikich zwierząt staje się palący gdy dotyczy nas samych.
Warto także zastanowić się ile z takich zdarzeń nie jest w ogóle zgłaszanych, ilu kierowców po potrąceniu psa czy kota jedzie dalej, myśląc, że to oni ponoszą odpowiedzialność za zabicie zwierzęcia?
Jak się okazuje regulacje są dość jasne i wskazują na odpowiedzialność właściciela, o tyle o ile uderzenie na drodze kota raczej nie spowoduje ciężkich zniszczeń to wypadek z krową może skończyć się tragedią. Ale przyjmijmy, że bach... stało się i mamy krowę na masce, w połowie głową za przednią szybą. Kto jest winny skoro w pobliżu nie ma właściciela? Czy mogę dochodzić odszkodowania za tego typu sytuację?
Okazuje się, że jak najbardziej, zwierzę swój rozum ma lecz odpowiedzialność ponosi np. rolnik z obowiązkowego OC dla rolników, w sumie powinien zabezpieczyć swój inwentarz przed podobnymi zdarzeniami, ale kierowca może dochodzić swoich roszczeń. Jeżeli chodzi o dziką faunę to sprawa się komplikuje, zwierzę musiałoby wybiec na droge w wyniku polowania, wtedy odpowie dzierżawca lasu czy terenów łowieckich.
Najciekawiej przedstawia się odpowiedzialność za usunięcie z drogi martwego zwierza, ile ich obserwujemy na trasach nie trzeba pisać... Otóż od momentu wyzionięcia ducha po wypadku, martwe zwierze staje się problemem zarządcy dróg. Wyobraźmy sobie, jedziemy nocą, bach pod koła ładuje się nam dzik. Z przetrąconym karkiem zostaje na drodze, my w ciężkim szoku oddalamy się z miejsca kolizji. Tak wielka przeszkoda pozostaje na drodze aż do przybycia odpowiednich służb porządkowych, co może potrwać i spowodować kolejne przykre przypadki. Warto by zastanowić się nad umieszczaniem telefonów do odpowiednich służb pod znakami ostrzegawczymi: "Dzikie zwierzęta" .
K.H
Źródło: pomorska.policja.gov.pl
Artykuł z dnia
Archiwum artykułów