Ogólne przygnębienie i smutek, tak można określić reakcje na najnowszy spot MSW. W ogólnym odbiorze cel jaki postawiło sobie Ministerstwo można uznać za niezrealizowany. Chyba, że celem było szokowanie przekazem dotyczącym wykluczenia i zasmucenie empatycznego odbiorcy losem spersonifikowanego pojazdu.
Oczywiście po wypowiedziach osób odpowiedzialnych za kreskówkę osób odnieść można wrażenie, że sam szum i kontrowersje wystarczają za sukces, warto jednak zastanowić się czego dotyczą spory.
Odbiór.
Emocje które wywołuje kreskówka prokurują dyskusję o wykluczeniu, odrzuceniu, depresji a nie o konieczności kontroli stanu technicznego pojazdów, to podstawowe rozminięcie się tematem. Bohater, który powinien jawić się jako zagrożenie, raczej jest sympatyczny i przekonuje do siebie widownię... Tym bardziej boli drastyczne zakończenie. Przekaz serwowany od początku a wsparty muzyką, buduje raczej nastrój smutku i przygnębienia losem pojazdu.
Wykluczenie.
Niezrozumiałe jest także brutalizowanie przekazu, w odpowiednich momentach widać, jak główny bohater (spersonifikowany autokar) jest popychany przez nowoczesne maszyny, wyszydzany przez dzieci czy pomazany. Efekt niezrozumienia wzmacnia łatwe wczucie się w rolę bohatera i deliryczna muzyka, buduje się współczucie a nie niechęć. Chęć pomocy a nie destrukcji, przynajmniej u zdrowego emocjonalnie człowieka.
Nie można jednak twórcom odmówić profesjonalizmu, wystarczyłby jednak inny scenariusz...
Być może inna końcówka, pójście w stronę recyklingu i dalszej przydatności bohatera byłoby złagodzeniem potwornego przekazu, jednak w obecnej formie możemy mieć pewność, że będzie zapamiętany przez najmłodszych na długo. Oby w ramach współczucia nie zaczęły wybierać gratów?
Fot. youtube.com
K.H
Artykuł z dnia
Archiwum artykułów