Od palenia skradzionych samochodów po sprzedaż części mercedesa, którego premiera rynkowa jeszcze nie miała miejsca. Oto najciekawsze przypadki kradzieży aut.
– Rynek zbytu dla kradzionych samochodów i pochodzących z nich części wciąż ma się dobrze i mimo malejącej liczby kradzieży, problem nie znika, a złodzieje mają się świetnie, licząc kolejne dziesiątki tysięcy złotych zarobione dzięki nielegalnemu biznesowi – mówi Dariusz Kwakszys, IT Manager w firmie Gannet Guard Systems, zajmującej się odzyskiwaniem skradzionych pojazdów dzięki wykorzystaniu systemów lokalizacji.
Wskazuje, że amatorzy cudzej własności chętnie biorą na cel droższe samochody, bo na nich są w stanie zarobić najwięcej. – Kiedyś złodzieje musieli ukraść więcej pojazdów, dziś wystarczy kilka dobrych „strzałów”, żeby interes się opłacał – wyjaśnia ekspert z Gannet Guard Systems.
Zmieniają się też metody kradzieży – łamaki i sposoby siłowe odchodzą do lamusa, zastępowane przez metodę na walizkę, pozwalającą otworzyć i uruchomić w kilka sekund samochód z systemem bezkluczykowym keyless.
W złodziejskim rzemiośle trafiają się przypadki szczególnie ciekawe. Wybraliśmy kilka przykładów z ostatnich lat.
-
Ukradli mercedesa, którego nie ma jeszcze na rynku!
Czy da się ukraść samochód, który oficjalnie nie istnieje? Tak! Przed oficjalną premierą i wypuszczeniem nowego modelu na rynek, przechodzi on testy drogowe, by producent miał pewność, że produkt spełnia wszystkie pokładane w nim nadzieje. Z takiej okazji skorzystali polscy złodzieje. Policjanci z Rzeszowa razem z bieszczadzkimi strażnikami granicznymi badali sprawę handlu częściami samochodowymi pochodzącymi z kradzionych aut. Wpadli na trop wiodący do trzech posesji na terenie powiatu ropczycko-sędziszowskiego (woj. podkarpackie). Znaleziono w nich części co najmniej ze 100 samochodów. Mundurowi potrzebowali ośmiu ciężarówek, by przewieźć podzespoły do policyjnych magazynów. Zidentyfikowano przy tym blisko 40 pojazdów, które skradzione zostały na terenie Europy, m.in. Niemiec, Anglii i Włoch. Wśród części znajdowały się… bezcenne dla mercedesa części samochodu przedprodukcyjnego.
-
Umył i ukradł
W maju tego roku w Grabowie nad Prosną (woj. wielkopolskie) policjanci został wezwani przez lokalnych mieszkańców, którzy natrafili na nowiutkie porsche „zaparkowane” w jednym z pobliskich ogrodzeń. Funkcjonariusze przybyli na miejsce zdarzenia stwierdzili, że kierowca uciekł, pozostawiając kluczyki w stacyjce. Samochód nie nosił śladów włamania i nie figurował w rejestrach policyjnych jako skradziony. Szybko ustalono właściciela porsche, który telefonicznie przekazał, że znajduje się poza miejscem zamieszkania, a auto zostawił do czyszczenia w jednej z kaliskich myjni. Zachwycony możliwościami samochodu pracownik myjni – pozbawiony zresztą uprawnień do prowadzenia pojazdów – postanowił zabrać auto na przejażdżkę. Okazało się, że moc porsche przerosła jego możliwości. Trzydziestolatek, oprócz kradzieży z włamaniem, odpowie za kierowanie pojazdem mechanicznym pomimo czynnego zakazu sądowego. Grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności.
-
Kraść samochód policjanta? To nie ma sensu
W lutym tego roku 20-letni mężczyzna wszedł na prywatną posesję w gminie Słomniki (woj. małopolskie), włamał się do stojącego tam forda mondeo i szybko odjechał, forsując ogrodzenie, wyłamując siatkę wraz ze słupkami i uszkadzając tył auta. Z łupu nie cieszył się zbyt długo – po pokonaniu kilku kilometrów natrafił na właściciela samochodu, który wracał do domu wraz z żona jej autem. Zaskoczony właściciel, jak się później okazało – policjant, natychmiast zatrzymał mondeo i wezwał kolegów. Okazało się, że 20-latek był nietrzeźwy. Mężczyzna usłyszał zarzuty, za które grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.
-
Kradli samochody, podpalali i sprzedawali wraki jako złom
Złodziejska kreatywność nie zna granic. Jeśli nie wypracowało się odpowiedniej siatki zbytu dla samochodów bądź ich części, można stworzyć zupełnie nowy produkt – „auto pieczone”. Tak swoje łupy postanowili upłynniać złodzieje z woj. mazowieckiego. Policjanci z wydziału kryminalnego w Piasecznie zatrzymali dwóch mężczyzn, którzy przy pomocy lawety kradli samochody z terenu całego powiatu, po czym nad brzegiem Wisły podpalali je, by następnie sprzedawać wraki na skupach złomu. Dziś wiemy, że ich łupem padły m.in. mercedes vito, citroen jumper i ford fiesta. Policjanci nie wykluczają, że skradzionych pojazdów mogło być więcej.
-
Miłośnicy zabytków – nie restaurowali i sprzedawali
Po co kraść, jeśli można namawiać właścicieli, by sami oddawali wartościowe auta w ręce złodziei? W połowie zeszłego roku policjanci z CBŚP, pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu rozbili grupę przestępczą parającą się oszustwami przy zakupie i renowacji oraz sprzedaży zabytkowych samochodów, a także ich przywłaszczaniem. W większości przypadków auta były warte ponad 150 tys. zł. Pokrzywdzonymi były osoby z Polski oraz innych krajów Unii Europejskiej. Łącznie straty oszacowano na co najmniej 3,5 mln zł.
Podejrzani zawierali umowy dotyczące renowacji zabytkowych samochodów znanych marek, prawdopodobnie nie mając zamiaru wywiązania się z tych umów. Wystawiano na sprzedaż także zabytkowe auta, które w rzeczywistości nie istniały. Pojazdy były również oferowane kilku nabywcom jednocześnie, a kontrahenci wpłacali znaczne kwoty zaliczek i zadatków. W sumie odzyskano mienie w postaci m.in. zabytkowych samochodów i części do ich renowacji, na łączną kwotę ok. 627 tys. zł.
-
Brytyjska motoryzacja – to jest to!
Luksusowe życie często kusi złodziei samochodów. W styczniu br. łódzcy policjanci zostali powiadomieni o kradzieży dwóch aut – aston martina i bentleya. Z relacji pokrzywdzonego wynikało, że auta skradziono w czasie, gdy ich użytkownik znajdował się poza domem. Luksusowe pojazdy zostały odnalezione nietknięte na terenie gminy Aleksandrów Łódzki. Pokrzywdzony nie krył zdziwienia, ponieważ nie zdążył jeszcze wyjść z terenu komisariatu, na którym składał zawiadomienie o kradzieży, a samochody już były odzyskane.
-
Dziupla plus plantacja marihuany
Na jednej z posesji w Gdańsku funkcjonariusze zabezpieczyli pięć pojazdów. Zlikwidowali także plantację marihuany, która znajdowała się w budynku. W związku ze sprawą zatrzymany został 50-letni mężczyzna usłyszał już zarzut uprawy konopi, a sąd zastosował wobec niego tymczasowy areszt.
-
Kilka minut szczęścia zamienił na kilka lat więzienia
W jednej z miejscowości w powiecie wschowskim (woj. lubuskie) spod sklepu skradziono osobowego opla. Powiadomieni o tym policjanci natychmiast przystąpili do działania i już po kilku minutach zatrzymali podejrzanego 22-latka i odzyskali pojazd. Złodziej zaparkował przy drodze i na widok mundurowych zaczął uciekać w głąb pola, gdzie dopadli go funkcjonariusze. Po przewiezieniu do komendy okazało się, że mężczyzna miał ponad promil alkoholu. Po wytrzeźwieniu usłyszał zarzuty kradzieży pojazdu i jazdy w stanie nietrzeźwości.
Artykuł z dnia
Archiwum artykułów